Blisko 80 osób wzięło udział WinterCamp 2011 w schronisku na Turbaczu w Gorcach. Gośćmi specjalnymi imprezy była himalaistka Kinga Baranowska i wspinacz Adam Pustelnik. Imprezę już po raz drugi zorganizowały Polish Outdoor Group i sklep turystyczny Woda Góry Las.
Uczestnicy zjechali do gościnnego schroniska na Turbaczu już w piątkowe przedpołudnie by od razu pod okiem doświadczonych instruktorów i górskich przewodników zmierzyć się z silnym wiatrem podczas kopania platform i ustawiania namiotów. Pogoda dopisała. Turbacz powitał wprawdzie gości imprezy śniegiem i mgłą, szybko jednak okazało się, że to tylko zapowiedź śnieżycy, która uzupełniła niedobory śniegu. Dalsza część imprezy upłynęła pod znakiem błękitnego nieba, świeżego białego puchu i słońca. Biwakowanie w warunkach zimowych to już tradycja imprezy – wielu uczestników miało szansę spróbować tego po raz pierwszy życiu. Najmłodszy uczestnik, który zasmakował tej przygody miał zaledwie 6 lat!
Wiedza w formie przygody
A to był dopiero początek. Organizatorzy WinterCampu przygotowali bowiem dla uczestników imprezy cykl szkoleń i wykładów prowadzonych przez profesjonalistów.
– Przygotowaliśmy program w taki sposób by uczestnicy wyjeżdżali stąd zaopatrzeni w odpowiednią wiedzę z zakresu bezpieczeństwa lawinowego, podstawowych zagadnień ratownictwa w górach czy biwakowania w ekstremalnych warunkach – mówi Maciej Przywecki z Polish Outdoor Group – oczywiście minimum teorii, maksimum praktyki.
Chcieliśmy by każdy mógł poczuć co to znaczy być przysypanym przez lawinę, pochodzić w rakach czy przespać się we własnoręcznie wybudowanej jamie śnieżnej.
Mateusz Niedbała ze sklepu turystycznego Woda Góry Las dodawał zaś:
– Wiemy doskonale jak trudno dobrać odpowiedni do swoich potrzeb sprzęt turystyczny i jak go używać, by w pełni wykorzystać jego możliwości. Chcieliśmy by uczestnicy WinterCampu zdobyli wiedzę, która pozwoli im w świadomy sposób dokonywać wyboru i wybierać najlepsze do ich potrzeb rozwiązania.
Jak przetrwać w lawinie
Szkolenie lawinowe z psami przeprowadzili ratownicy z beskidzkiej grupy GOPR. W jego trakcie uczestnicy mieli szansę nie tylko dowiedzieć się jak unikać lawin i jak postępować w przypadku zasypania ale także spróbować tego na własnej skórze.
– Zdecydowana większość lawin, w których poszkodowani są ludzie została przez nich samych spowodowana. Warto zdawać sobie sprawę z własnych możliwości i ograniczeń oraz z nieobliczalności gór by uniknąć najgorszego – mówił w czasie swojego szkolenia Jakub Radliński ze Służby Śnieżno – Lawinowej GOPR.
Chwilę później ochotnicy uczestniczący w zajęciach zostali zasypani pod śniegiem, a następnie odnalezieni przez psy ratownicze GOPR i pozostałych uczestników szkolenia wyposażonych w odpowiedni sprzęt.
– Byłem zaledwie dziesięć centymetrów pod śniegiem, wiedziałem, że to tylko zabawa i zaraz mnie odkopią, a miałem ochotę jak najszybciej się stamtąd wydostać – mówił jeden ze szczęśliwie ocalonych.
Ocalić ocalonych
Co jednak zrobić z osobą poszkodowaną w górach – ofiarą lawiny bądź innego wypadku? Podstawowe szkolenie medyczne w tym zakresie przygotowali instruktorzy MedAid Adventure Team. Dla większego realizmu część z pozoracji przeprowadzono w zamieci śnieżnej, która piątkowego wieczora nawiedziła Turbacz.
– W górach niezwykle istotne jest zapewnienie poszkodowanej osobie komfortu termicznego i psychicznego. Osoba poszkodowana ma bowiem świadomość, że znajduje się często na odludziu i nie może liczyć na szybką pomoc tak jakby znajdowała się w centrum wielkiego miasta. Zadaniem osoby udzielającej pomocy jest więc zadbanie by ta świadomość oraz trudne warunki zewnętrzne nie wpłynęły na pogorszenie się stanu poszkodowanego – wyjaśniał Tomasz Liber z MedAid Adventure Team.
O tym jak uniknąć wychłodzenia i dobrać odpowiedni do potrzeb i możliwości sprzęt opowiadali w czasie swoich szkoleń specjaliści ze sklepu Woda Góry Las.
– Zaczynamy od bielizny termoaktywnej, kończymy na kijkach i rakietach śnieżnych. Trzy godziny szkolenia to i tak za mało, mam wrażenie, że uczestnikom brakuje takich spotkań, w czasie zakupów nie zawsze mają czas na dłuższe pogawędki, a fora internetowe pełne są wykluczających się nawzajem opinii – mówi Krzysztof Kapluk , prowadzący szkolenia sprzętowe.
W sobotę polana pod Turbaczem zapełniła się jamami śnieżnymi. Wznieśli je uczestnicy WinterCampu pod okiem Wojciecha Grzesioka z Exploruj.pl, wspinacza i zdobywcy między innymi patagońskiego Fitz Roya.
– Całe szczęście w nocy spadł śnieg. Kolejne grupy wzniosły prawdziwy śnieżny dom, sprawdzaliśmy, w największej jamie jaką postawiliśmy zmieściło się 8 osób. A przed nią stanął śnieżny stół – śmiał się Grzesiok, W czasie swoich zajęć instruował on także w jaki sposób biwakować w warunkach awaryjnych i jak zabezpieczyć jamę.
– Dzięki tej Widzy uczestnicy będą widzieli jak za pomocą prostych rozwiązań przetrwać noc w nawet najbardziej niesprzyjających warunkach – dodawał. W czasie jego zajęć prowadzony był także instruktaż z posługiwania się czekanem. Każdy z uczestników miał tutaj szansę zaliczyć kontrolowany zjazd i hamowanie po oblodzonym zboczu.
Goście, goście
Gwiazdy świeciły jednak nie tylko na bezchmurnym niebie nad Turbaczem. Wieczory podczas WinterCampu to już tradycyjnie spotkania ze znanymi ludźmi gór. W tym roku byli to wspinacz Adam Pustelnik i himalaistka Kinga Baranowska. Podczas spotkań i pokazów slajdów z ich wypraw sala kominkowa schroniska pękała wręcz w szwach.
– Te spotkania to powrót do źródeł. Niemal każda górska przygoda zaczyna się właśnie od takich wieczornych opowieści – mówił po swoim piątkowym spotkaniu Adam Pustelnik. Wcześniej pokazał swoje zdjęcia z wypraw big wallowych do USA, Kirgistanu i Patagonii. Pustelnik to jeden z najbardziej utytułowanych wspinaczy w Polsce. Na swoim koncie ma między innymi przejście jednej z największych i najtrudniejszych ścian świata – El Capitan w Parku Narodowym Yosemite w USA.
W sobotni wieczór o swoich dokonaniach opowiadała zaś Kinga Baranowska, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników, która za niecały miesiąc wyrusza na kolejną wyprawę, tym razem na Makalu (8481 m n.p.m).
– Możliwość opowiedzenia ludziom o tym co się przeżyło, jest równie ważna jak samo chodzenie po górach. Być może uda mi się w kimś zaszczepić górskiego bakcyla i postanowi wyruszyć w wyższe góry? – mówiła Kinga Baranowska. Zaraz potem odpowiadała na dziesiątki pytań dotyczących ubioru, jedzenia i największych wyzwań w czasie jej wysokogórskich ekspedycji.
Wielu zachęconych tymi opowieściami uczestników postanowiło ostatnią noc spędzić w samodzielnie wykonanych w ciągu dnia jamach śnieżnych. A warto pamiętać, że tej nocy temperatura na Turbaczu spadła do minus trzynastu stopni!
Konsultacje na okrągło
Goście specjalni WinterCampu przez trzy dni byli także do dyspozycji uczestników, odpowiadali na pytania, a nawet doradzali jak rozbić namiot w warunkach zimowych i jak go zabezpieczyć. Sami z chęcią korzystali ze szkoleń przygotowanych przez organizatorów.
– Wiedzę o tym jak powinno postępować się w górach trzeba cały czas odświeżać. Tutaj w bezpiecznych warunkach i pod okiem doświadczonych instruktorów to po prostu świetna zabawa. Lepiej zbierać doświadczenia i uczyć się na swoich błędach w taki właśnie sposób by w czasie wyprawy w wyższe partie gór nic nas nie zaskoczyło – dodawała Kinga Baranowska, która sama podczas szkolenia lawinowego chwyciła za łopatę by zakopać, a potem odkopać spod śniegu jednego z uczestników WinterCampu.
W niedzielę, na zakończenie imprezy przyszedł czas na sprawdzian zdobytych umiejętności. W czasie krótkiej gry uczestnicy musieli nie tylko trafić śnieżką w jednego z organizatorów, ale także odnaleźć w lawinisku zagubione przedmioty, wznieść prowizoryczną zasłonę przeciwwiatrową, pościgać się w rakietach czy ubrać raki na czas. Wśród uczestników zabawy została rozlosowana nagroda główna tegorocznego WinterCampu, trzyosobowy namiot ekspedycyjny.
Na stronie www.wintercamp.org.pl znajduje się się już galeria oraz film z tegorocznej edycji.